lip 5, 2018

"Ta ustawa została zrobiona na kolanie" mówią niepełnosprawni i ich opiekunowie

Tydzień na wizytę u specjalisty, do dwóch tygodni na rehabilitację - tak od 1 lipca miała wyglądać sytuacja osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności. Na razie - jak mówią rodziny niepełnosprawnych - działa jedynie w teorii, bo większość z nich z nowych uprawnień skorzystać nie może. W placówkach panuje chaos, brak jest informacji, wytycznych, wolnych terminów i rąk do pracy.

"Specjaliści przyjmują szybko, ale na rehabilitację wciąż trzeba czekać"

Stefan Drajewski z Poznania, ojciec 30-letniej Kasi, zajmuje się córką razem z żoną. Oboje czynnie uczestniczą w walce o polepszenie sytuacji osób niepełnosprawnych w kraju - w poniedziałek, pierwszy dzień roboczy funkcjonowania nowych przepisów, zjawili się z córką na placu Wolności, gdzie odbyła się akcja wspierająca niepełnosprawnych oraz ich opiekunów w walce o lepsze i godne życie. Co ojciec Kasi myśli o ustawie?

- Jest bezsensowna. Zrobiona jest na szybko, ustawodawca coś chciał zrobić, ale jak zwykle pogubił się w szczegółach. Sami się o tym przekonaliśmy. Zapewniano, że wszystko jest gotowe, a okazało się, że nic nie jest gotowe. W rejestracji w przychodniach w ogóle nie wiedzą, o co chodzi, tak samo w sklepach z zaopatrzeniem ortopedycznym. Nikt do nich nie zadzwonił, nikt nie poinformował - mówi portalowi Onet Stefan Drajewski.

Próbował również zarejestrować córkę w przychodni fizjoterapeutycznej. - Powiedziałem, że na podstawie orzeczenia o niepełnosprawności córka powinna być zapisana i w ciągu siedmiu dni powinna dostać termin wizyty. Usłyszałem, że trzeba mieć skierowanie - opowiada rozmówca Onetu.

- W nowej ustawie nie zmieniono paragrafu, który mówi, że do rehabilitanta trzeba iść ze skierowaniem. Co innego wynikało z tego, co mówili od dawna rządzący - zaznacza. Podobne zdanie ma Bartosz Andruszczak, który cierpi na czterokończynowe porażenie mózgowe i jeździ na wózku inwalidzkim. - Rehabilitacja miała być bez skierowania, takie były obietnice. Tak zrozumiało nasze środowisko. W rzeczywistości w ciągu siedmiu dni musimy być przyjęci do lekarza rehabilitacji, ale nikt nie mówi o tym, kiedy sama rehabilitacja się zacznie - mówi Onetowi.

A co z lekarzami specjalistami? - W tej kwestii wszystko działa sprawnie. Zapisałem się do neurologa, dostałem wizytę na czwartek. Długo nie korzystałem z państwowej służby zdrowia, jak była potrzeba, szedłem do swoich specjalistów, prywatnie - opowiada Bartosz Andruszczak.

"Rehabilitacja i wizyta u lekarza szybciej i łatwiej? Tylko w teorii"

Małgorzata ze Szczecina, mama niepełnosprawnej Pauli uważa, że nowe przepisy działają tylko w teorii. - W ośrodkach rehabilitacji panuje chaos, nie ma miejsc i wszyscy w popłochu ich szukają. Jedyne, co się zmieniło to to, że już nie będzie trzeba czekać cztery lata na kolejny wózek inwalidzki, czy buty ortopedyczne. Taka jest zmiana. Ale rehabilitacja? Wizyta u lekarza? To tylko teoria - mówi Onetowi.

- Koleżanka z niepełnosprawną córką chciała pójść do zwykłego okulisty, bo potrzebna była konsultacja. W rejestracji popatrzyli na nią krzywo, kiedy zapytała o szybki termin w myśl ustawy. Nikt nie ma miejsc. Ta ustawa to typowe mydlenie oczu, ale my już jesteśmy nauczeni i potrafimy to rozpoznać - dodaje.

"Nic z tego nie będzie, chyba że będziemy leżeć pod gabinetami"

Kamila Szylin, łodzianka i mama nastoletniej Dagmary z autyzmem oraz guzem mózgu podkreśla, że nowe przepisy absolutnie niczego nie zmienią. - Nie wiem, po co je uchwalać, skoro i tak w praktyce rejestratorki i lekarze albo o nich nie wiedzą, albo ich nie respektują. Przecież nawet do tej pory, gdy w poradni ktoś próbował powoływać się na ustawę "za życiem", która też podobno miała dawać rodzicom osób niepełnosprawnych jakieś przywileje, to rejestratorki nie wiedziały, o co chodzi - mówi.

Monika Mamulska, mama 19-letniego Tomka również nie wierzy, że po wejściu w życie ustawy cokolwiek zostanie niepełnosprawnym ułatwione lub przybliżone. - Terminy na rehabilitację są na kilka miesięcy do przodu, syn ma na wrzesień i raczej nic się tu nie zmieni. Powód jest banalnie prosty, fizjoterapeutów i rehabilitantów dramatycznie brakuje i od uchwalenia nowej ustawy ich nie przybędzie - podkreśla.

W jej ocenie wszystkie zaproponowane przez rządzących ułatwienia są tylko zasłoną dymną. - To jest mydlenie oczu, bo tak naprawdę my bardzo wiele rzeczy musimy załatwiać za nasze dzieci, a to jest bardzo czasochłonne. Nie ma żadnej instytucji opiekuna ustawowego, więc do wszelkich urzędów musimy chodzić razem, ja z 19-letnim synem - wyjaśnia. - Dla osoby niepełnosprawnej to jest często trauma, bo pierwszym pytaniem, jakie na cały głos zadaje urzędnik, jest pytanie o to, czy syn jest ubezwłasnowolniony. Jak on może się czuć w takiej sytuacji?

Pracownicy rejestracji nie mają wytycznych, ale przyjmować muszą

Z nowej ustawy nie są zadowoleni też ci, którzy są na tzw. "pierwszej linii frontu". - Właściwie nic nie działa. Ta ustawa została napisana na kolanie, ale ktoś zapomniał o nas, że to my musimy ją realizować - mówią w jednym z ośrodków rehabilitacyjnych. - Próbowaliśmy się czegoś dowiedzieć w NFZ, ale usłyszeliśmy, że ci, którzy się tym zajmowali, dopiero wracają z Warszawy i za jakiś czas poznamy szczegóły. Ale musimy przyjmować. Na jakiej zasadzie? Tego nikt nie wie. Na razie przyjmujemy po kilka osób, ale nawet nie wiemy, jak to będzie rozliczane - dodają.

Podobne zdanie ma rejestratorka z kolejnego ośrodka. - Oni to stworzyli bez niczego. Bez zaplecza, bez ludzi i bez pieniędzy przede wszystkim. To jest takie hasło "róbcie", ale nikt nie wie jak. Przecież doba jest ograniczona. Nikt jej jeszcze nie wydłużył - mówi.

NFZ uspokaja: zapytań jest niewiele, nie ma problemów z korzystaniem ze świadczeń

Tymczasem wielkopolski NFZ podkreśla, że zapytań wynikających z wątpliwości co do interpretacji nowych przepisów jest niewiele. - Pierwszego dnia roboczego funkcjonowania ustawy, dwóch pacjentów zadzwoniło do oddziału z prośbami o wyjaśnienie wątpliwości (skierowanie na fizjoterapię), następnego dnia kilkoro również z pytaniami dotyczącymi interpretowania przepisów ustawy - wymienia Magdalena Rozumek, rzecznik prasowy wielkopolskiego oddziału NFZ.

- Żaden z pacjentów nie zgłaszał problemów z dostępem do świadczeń, które wynikałyby z nierespektowania przez placówki medyczne nowych uprawnień dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności - zaznacza Magdalena Rozumek. 

Uspokajają również pracownicy łódzkiego NFZ. Zapewniają, że od 1 lipca osoby z orzeczonym znacznym stopniem niepełnosprawności bez kłopotu skorzystają ze świadczeń bez kolejek, a limity finansowania w rehabilitacji zostaną zniesione. - Już teraz wojewódzki oddział NFZ w Łodzi otrzymał ponad 21 milionów złotych, które pozwolą zrealizować zapisy ustawy i sukcesywnie zwiększać dostępność do leczenia - zapewnia rzeczniczka Funduszu Anna Leder.

- Na świadczenia z zakresu rehabilitacji przeznaczone zostanie 12 i pół miliona. Wszystko po to, by sukcesywnie zwiększać wartość umów tak, aby niepełnosprawni byli rehabilitowani bez kolejki i zgodnie z ustalonym planem leczenia - wyjaśnia.

Źródło: www.wiadomosci.onet.pl


Solidarni z Ukraina
raport deinstytucjonalizacja
raport opieka długoterminowa
Dołącz do Koalicji
Jeśli jesteś za budową w Polsce nowoczesnego systemu wsparcia osób niesamodzielnych, przyłącz się.
Dołącz do nas