Nawet przy połączeniu zawodu pielęgniarki i opiekuna medycznego, Polska jest daleko w tyle pod względem możliwości opieki pielęgniarskiej na mieszkańca niż średnia w krajach OECD. - Myślałyśmy, że jest źle. Jest bardzo źle. Nasuwa się jedno pytanie - czy system jest gotowy na nadchodzącą turbulencję - mówi Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
Przyszłość zawodu pielęgniarki
Przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Krystyna Ptok wyliczała, że średnia w krajach OECD wynosi 11,2 pielęgniarki na 1000 mieszkańców. W Polsce to 5,7 pielęgniarki. W przypadku opiekunów medycznych jest to 14/1000 w krajach OECD i 0,9 w Polsce.
- Po połączeniu obu zawodów średnia w Polsce brzmi alarmująco, jeżeli dodamy do tego jeszcze dynamikę starzenia się społeczeństwa. Myślałyśmy, że jest źle. Jest bardzo źle. Nasuwa się jedno pytanie - czy system jest gotowy na nadchodzącą turbulencję - mówiła Ptok.
Krzysztof Zdobylak ekspert ds. transformacji i strategii rozwoju systemu ochrony zdrowia, który jest współautorem raportu o sytuacji kadrowej pielęgniarek w Polsce, zwracał uwagę, że dziś mamy 260 tys. pracujących pielęgniarek, a powinno być 370 tys. W perspektywie 15 lat potrzeby systemu wzrosną do 460 tys. przy jednoczesnym spadku liczby pielęgniarek do niespełna 200 tys.
- To oznacza, że w perspektywie 15 lat powinniśmy zwiększyć liczbę pielęgniarek dwukrotnie - podkreślał Zdobylak.
Wskazywał, że są kraje, które dziś mają średnią 15 pielęgniarek na 1000 mieszkańców i wciąż planują zwiększanie tej liczby, by sprostać przyszłemu zapotrzebowaniu systemu. Z kolei w Polsce w tej chwili 1/5 pracujących pielęgniarek posiada uprawnienia emerytalne, a za 15 lat będzie to ponad połowa obecnie opiekujących się pacjentem.
- W najlepszych województwach zaledwie 40 proc. pielęgniarek odchodzących na emeryturę jest zastępowanych wchodzącymi do zawodu - wyliczał.
- Nie ma innej ścieżki niż równoczesne zwiększanie liczebności pielęgniarki oraz opiekunów medycznych, przy jednoczesnym dbaniu o rozsądny podział kompetencji i obowiązków, by zawody te ze sobą efektywnie współpracowały - tłumaczył Zdobylak.
Jako działania potrzebne zniwelowaniu luki kadrowej, by zaspokoić wciąż rosnące potrzeby, wskazał:
- Co ważne, należy oddziaływać na wszystkie te czynniki równocześnie i w pełnej skali - podkreślał Zdobylak.
Kształci się coraz więcej pielęgniarek, ale podejmują pracę w salonach kosmetycznych
Wiceprezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych Andrzej Tutuła zwracał uwagę, iż samorząd lekarski wylicza, że za cztery lata będzie więcej absolwentów po kierunku lekarskim niż pielęgniarskim. - To niepokojący trend. To się rozjeżdża, ponieważ zapotrzebowanie na opiekę pielęgniarską będzie wyższe niż lekarską - tłumaczył.
- Przedstawiony raport jest bardzo poruszający i właściwie to spać nie można. Ale śmiem twierdzić, że jest bardziej szary i przerażający niż rzeczywistość. Rzeczywistość aż tak przerażająca nie jest - ocenił Mariusz Klencki, dyrektor Departamentu Rozwoju Kadr Medycznych Ministerstwa Zdrowia. Podkreślał, że potrzeba pielęgniarek w danym kraju zależy od wielu różnych czynników. - To nie jest tak prosto powiedzieć, że powinniśmy mieć tyle samo pielęgniarek co w Finlandii, dlatego że Finlandia jest innym krajem. Więc pewne rzeczy są nieporównywalne - tłumaczył.
- Wyobraźmy sobie sytuację, że mamy magiczną różdżkę i nagle za jej dotknięciem wprowadzamy 170 tys. pielęgniarek. Czy my znajdziemy dla nich miejsce w systemie? Tak naprawdę ta liczba jest szokująca, ale jak ją zaczniemy sobie przyswajać i zastanawiać się co z niej wynika, to dochodzimy do wniosku, że coś tu jest nie tak - dodał.
W odpowiedzi posłanka Joanna Wicha (Lewica) tłumaczyła, że 37 lat pracowała w zawodzie i odkąd sięga pamięcią pielęgniarek zawsze brakowało. Przyznała, że nastąpił wzrost liczby kształcących się pielęgniarek, ale ogromna część nie trafia do publicznego systemu. - Kształcą się, ale podejmują pracę w salonach kosmetycznych, dermatologicznych - tłumaczyła Wicha.
Krystyna Ptok zwracała uwagę, że na co dzień nie są przestrzegane normy zatrudniania.
- Nikt tego nie kontroluje, w tym zakresie jest wolna amerykanka. I te 170 tys. pielęgniarek, gdyby system miał pieniądze na ich zatrudnienie, bo to są kwestie finansowe, ulokowały by się w nim - odpowiadała Ptok.
Dodajmy, że było to pierwsze posiedzenie powołanego w maju Parlamentarnego Zespołu ds. Pielęgniarek i Położnych. Został reaktywowany z inicjatywy posłanki Lewicy Joanny Wichy.
- Będziemy dyskutować o bieżących problemach, a także o przyszłości zawodów pielęgniarki i położnej - mówiła Rynkowi Zdrowia Wicha, wieloletnia pielęgniarka.
Źródło: www.rynekzdrowia.pl