Podczas posiedzenia Sejmowej Komisji Zdrowia (11 stycznia), zwołanego na wniosek posłów wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski przedstawiał "informację na temat obniżenia wyceny świadczeń dla pacjentów wentylowanych mechanicznie w domu".
Wnioskodawcy wskazywali m.in. że pacjenci i ich rodziny oczekują wsparcia w zakresie rekompensat za rosnące ceny prądu. Mówiono też o nowym modelu opieki nad pacjentem wentylowanym, który przedstawiła do konsultacji Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji.
Podczas posiedzenia miała również miejsce dyskusja na temat dostępności do świadczeń domowej wentylacji mechanicznej finansowanej przez NFZ.
Przedstawicielka Stowarzyszenia Jednym Tchem! wyjaśniała, że po wprowadzonych w połowie minionego roku obniżkach taryf dla świadczeniodawców, prowadzących wentylację mechaniczną pacjentów w domu, do stowarzyszenia zaczęły docierać z różnych województw sygnały, że „zostały wstrzymane przyjęcia tych pacjentów”.
- Czy jest zapewniona dostępność w opiece nad zdrowiem tych pacjentów? Zdarzyły takie przypadki, w których jej nie było. To jest sytuacja, w której pacjenci są bezpośrednio poszkodowani - powiedziała.
Dr Robert Suchanke, Prezes Ogólnopolskiego Związku Świadczeniodawców Wentylacji Mechanicznej mówił, że kolejek do wentylacji mechanicznej w domu nie ma. Prezentując punkt widzenia świadczeniodawców wyjaśniał, że nie ma kolejek, bo świadczeniodawcy przyjmują pacjentów z nadzieją, że świadczenia zostaną sfinansowane.
- Gdybyśmy tego nie robili, to 3 tysiące osób byłyby gdzieś w systemie w szpitalach - mówił podając liczbę pacjentów, która według świadczeniodawców otrzymuje świadczenie wentylacji mechanicznej w domu w ramach tzw. nadwykonań. - Ciągle mamy nadzieję, że system nam za to zapłaci, a nie płaci niestety. Jeśli tak dalej pójdzie to my przestaniemy przyjmować tych pacjentów i oni w tym systemie będą czekać w kolejkach.
Do dyskusji włączył się wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski, który odnosząc się do wypowiedzi przedstawicielki organizacji pacjenckiej przedstawił swoje stanowisko. Uznał, iż przedstawicielka „powiedziała bardzo mocno, że firmy przychodzą i odłączają respiratory pacjentom”.
Wyraźnie wzburzony powiedział - wprowadzając analogię - że jeszcze nigdy nie spotkał się z sytuacją, by organizacja pacjencka, z którą rozmawia ministerstwo, przekazała opinię, że "obniżenie ceny leku oznacza, że zabijamy pacjentów, ponieważ firma ma mniejsze zyski".
- Jeśli pacjenci zostali poszkodowani, jeśli zabrano respirator, jeśli jest gorsza opieka, ponieważ firma powiedziała, że teraz nie będzie rehabilitować, przyjeżdżać, to znaczy, że nie wykonuje świadczeń gwarantowanych. Proszę to zgłaszać - rozwijał wątek, domagając się konkretów.
Więcej: www.rynekzdrowia.pl