kwi 21, 2018

Eksperci: twórzmy system opieki nad osobami starszymi

Szczycimy się tym, że wydłużamy długość życia w Polsce, ale wydłużamy jedynie czas życia w chorobie. Nie ma systemowych rozwiązań długofalowych, które przekładałyby się na 10-15 najbliższych lat, nie ma koordynacji i współpracy resortów w polityce wobec osób starszych - podkreślają eksperci.

Osoby powyżej 60. roku życia stanowią około jednej czwartej społeczeństwa polskiego, jednocześnie NFZ przeznacza na opiekę medyczną nad nimi ponad połowę swoich środków. Wydajemy na osobę starszą przeciętnie czterokrotnie więcej w porównaniu do osób z grupy poniżej 60. roku życia.

- Według naszej prognozy z 2016 roku tylko zapewnienie obecnego poziomu dostępności do świadczeń wymaga zwiększania finansowania z Funduszu o co najmniej 1% rocznie, czyli należałoby dokładać nominalnie w cenach sprzed dwóch lat ponad 500 mln zł każdego roku - przypomina Dariusz Dziełak, dyrektor Departamentu Analiz i Strategii NFZ.

- To są koszty utrzymania stanu obecnego, który, jak wiemy, jest wysoce niewystarczający. Pewną nadzieję budzi ustawa zwiększająca nakłady na zdrowie do 6% PKB - dodał.

Prognozy NFZ obejmują także kwestie leczenia szpitalnego i zapotrzebowania w tym zakresie. W roku 2030, według tych przewidywań, będzie potrzebnych ponad 700 tys. hospitalizacji więcej niż w roku 2014. 

- Cały system generuje ogromną niepewność w geriatrii, a to, co się w tej chwili dzieje z siecią szpitali jeszcze ten element niepewności nasila - twierdzi prof. Tomasz Kostka, konsultant krajowy w dziedzinie geriatrii.

- Apelujemy, żeby przywrócić geriatrię do I i II stopnia poziomu zabezpieczenia po to, aby ta opieka nad osobą starszą po prostu była rzeczywiście powszechną - podkreślał.

Za kilkanaście lat seniorzy będą generować nie 50%, ale już 60-70% wszystkich kosztów opieki. - W tej chwili usiłujemy nadążać za systemami krajów Europy Zachodniej. Ale to w mojej opinii za mało. Dlatego, że za 20-30 lat będziemy jednym z najstarszych, jeśli nie najstarszym narodem w Europie - zwraca uwagę prof. Tomasz Kostka.

Dlatego, zdaniem eksperta, system, który opiera się na konsultacyjnej geriatrii nie ma szans, ponieważ nie da się skonsultować większości problemów zdrowotnych. - To musi być system oparty na podstawowej opiece geriatrycznej, gdzie lekarz rodzinny jest, optymalnie, również lekarzem geriatrą - z wyjątkiem lekarzy wiejskich jest to naprawdę do zrobienia. I gdzie oddział geriatryczny lub internistyczno-geriatryczny od razu zajmuje się wszystkimi lub większością problemów osoby starszej - przekonuje prof. Tomasz Kostka.

Fundusz zwraca jednak uwagę, że połowa z przewidywanego wzrostu hospitalizacji do 2030 roku będzie dotyczyć oddziałów wewnętrznych. - Doceniając rolę geriatrii, mimo wszystko posiada ona jednak ograniczone możliwości - 38 oddziałów to jednak nie jest dużo. Wydaje się więc, że to głównie na internie będzie spoczywać to zwiększone obciążenie w leczeniu szpitalnym - wskazuje Dariusz Dziełak.

Oczywiście geriatrzy są świadomi tego, że nie ma takiej możliwości, aby oddziały geriatryczne były wszędzie. Przypominają jednak, że wyniki analiz wskazują, iż efekty w postaci lepszej sprawności funkcjonalnej, mniejszej liczby rehospitalizacji i skutecznego leczenia depresji dają tylko oddziały geriatryczne.

- Powinniśmy więc być tam, gdzie są najtrudniejsi pacjenci i wspomagać internę, która walczy na pierwszej linii frontu: odnotowała 145 tys. przyjęć osób po 85. r.ż. na oddziały w 2014 roku w porównaniu do 11 tys. w oddziałach geriatrycznych - wylicza dr Jarosław Derejczyk, konsultant wojewódzki w dziedzinie geriatrii w woj. śląskim.

I tak, jego zdaniem, mogłoby zostać: 10 do 20% najtrudniejszych przypadków powinien obsługiwać geriatria, aby ci pacjenci zostali trzy dni dłużej, mogli skorzystać z rehabilitacji, oceny psychologicznej, co w efekcie dałoby rzadsze rehospitalizacje i dłuższą przeżywalność. Niestety, sytuacja się zmieniła po wprowadzeniu sieci szpitali.

Jak dodaje Beata Drzazga, członek Narodowej Rady Geriatrii i Gerontologii, nawet w domowej opiece długoterminowej mamy długie kolejki i czas oczekiwania, nie mówiąc o zakładach pielęgnacyjno-opiekuńczych.

- Mamy tak zapełnione zakłady pielęgnacyjno-opiekuńcze w ramach NFZ, że pacjent może czekać na wolne miejsce nawet trzy lata. Siłą rzeczy część pacjentów trafia do sektora prywatnego, gdzie płaci 4-5 tys. zł. Problem w tym, że te ceny są dla potencjalnych chętnych za wysokie, a dla zakładu za niskie, żeby w odpowiedni sposób zorganizować pracę lekarzy, pielęgniarek i opiekunów - stwierdza Beata Drzazga.

Z kolei w ramach Funduszu do takich placówek trafiają osoby, które mają 900 czy 1200 zł renty lub emerytury (jednostka opiekuńcza może zabrać z tego 70%). Dlatego zdaniem specjalistów wycena świadczeń w zakładach opiekuńczo-leczniczych i pielęgnacyjno-opiekuńczych wymaga urealnienia.

- W tym zakresie widzę olbrzymią lukę, nie proponujemy wiele takim osobom, które wymagają opieki i całodobowego wsparcia. Państwo powinno zapewnić opiekę w postaci różnych form instytucjonalnych, tymczasem brakuje i domów opieki, i domów dziennego pobytu. Oczywiście wiemy o rozwoju sieci domów Senior-Wigor i innych placówek, ale to wszystko nie jest w takiej liczbie, która by odpowiadała na wszystkie potrzeby - mówi posłanka Beata Małecka-Libera, zastępca przewodniczącego Sejmowej Komisji Zdrowia.

Źródło: www.rynekzdrowia.pl


Solidarni z Ukraina
raport deinstytucjonalizacja
raport opieka długoterminowa
Dołącz do Koalicji
Jeśli jesteś za budową w Polsce nowoczesnego systemu wsparcia osób niesamodzielnych, przyłącz się.
Dołącz do nas